W ostatnim wpisie nagłówkowałam się ciężko, próbując wyciągnąć na wierzch
wszystko, co złe w Nowej Zelandii, więc dzisiaj zrobimy na odwrót – i nie, nie
mam na myśli Was wyliczających wszystkiego, co złe w Polsce.
Zapraszam Was na wpis, w którym opowiem, co jest fajnego w życiu w Nowej
Zelandii.
Sekretne życie Kiwusów
Nowozelandczycy są znani ze swojego trybu życia – pozbawionego stresu, pełnego
luzu i relaksu, życia pełnego zadowolenia tym, co mają. Wśród priorytetów
Kiwusów znajdziemy: spotkania ze znajomymi, przebywanie na łonie natury,
odpoczynek.
Pracoholizm jest zjawiskiem, z którym tu się nie spotkałam. Praca jest
istotna, ale nie ważniejsza niż zdrowie, a Kiwusi bardzo dbają o zdrowie
psychiczne. (W pracy na przykład korzystam z aplikacji, która monitoruje poziom
stresu i szuka jego źródeł).
Poza tym przede wszystkim jednak Kiwusi są zadowoleni z życia. Cieszą się
tym, co mają, w weekendy jeżdżą na plażę albo na ryby, i tak się im toczy to
wesołe życie. Przez długi czas po przyjeździe myślałam, że to taka maska, coś
jak to amerykańskie „good”, wszystko jest good, zawsze jest good, dom ci się
pali, ale powiesz, że good.
Ale chyba nie. Oni chyba na serio są tacy szczęśliwi z tymi swoimi rybami i
górami.
W każdym razie – życie, w którym od pracy bardziej się ceni wypad w góry ze
znajomymi, to jest dobre życie. Mówię z doświadczenia.
Pieniądze
Pieniądze szczęścia nie dają, ale dobry komfort życia jest dla wielu ważny.
Dla mnie też, bo od lat bujam się od pracy do pracy sezonowej, w przerwach
pisząc książki, i to, ile zarobię, waży na tym, ile czasu na pisanie będę
miała.
W Nowej Zelandii zarobki są wysokie. Minimalna w tej chwili to $20 (~45zł) za
godzinę, a gdy się człowiek trochę zakręci, jest w stanie upolować coś powyżej.
Ale już na minimalnej pracownika stać na wynajem mieszkania, dobrej jakości
jedzenie i odkładanie oszczędności.
Bezpieczeństwo
Niedawno Nowa Zelandia uplasowała się na drugiej
pozycji w rankingu najbezpieczniejszych państw świata. Ale co to oznacza, poza
niskimi statystykami przestępstw?
Nowozelandczycy to ogromnie ufni ludzie. W każdym kraju do tej pory nie
spotkałam się z takim zaufaniem i pewnością, że nikt nie ma złych intencji.
Paczki zostawia się na wycieraczce albo przekazuje komuś obcemu, jeśli powiesz Kiwusowi,
że coś zrobisz, to ci uwierzy na słowo, domy i samochody są otwarte. (Ja do
swojego domu nie posiadam nawet klucza. Nasz dom jest otwarty 24/7).
Zdarzyło mi się zapomnieć zamknąć samochód. Przez tydzień stał na
obrzeżach centrum Queenstown, zaparkowany na głównej ulicy. TYDZIEŃ. W środku miałam
snowboard i kilka toreb z ciuchami. Nikt go nie ruszył.
Z początku stosunek Kiwusów
do własnego mienia uważałam za naiwny i beztroski. Ale teraz widzę, że oni
naprawdę nie muszą się o nic martwić.
Natura
Chyba każdy, kto kiedykolwiek oglądał Władcę Pierścieni (albo mojego
instagrama) może się zgodzić, że Nowa Zelandia to jedno z najpiękniejszych
państw na świecie i rozciąga się przez kilka stref klimatycznych. Mamy tu pełen
rozstrzał atrakcji: pustynie, wulkany, góry, fiordy, lasy deszczowe, lodowce.
Parki narodowe zajmują 30% powierzchni kraju.
W praktyce oznacza to, że gdzie się nie ruszysz, masz jakiś fajny trakt górski
do przejścia, plażę czy ścieżkę spacerową do odetchnięcia w naturze.
Podejrzewam, że gdy granice się otworzą, i te wszystkie cuda zostaną zalane
przez turystów, może zrobić się trochę mniej fajnie, więc korzystam, ile mogę.
Umiarkowana pogoda
Ta pogoda to taki drobiazg, ale dla mnie znaczy wiele. Nowa Zelandia przez
większość roku jest po prostu… umiarkowana. Większość roku jest ciepło. Na
Wyspie Północnej czasem popada, na Wyspie Północnej zimą trafi się śnieg (choć
to raczej w górach, niż miasteczkach), ale temperatury są stabilne i bez wielkich
wstrząsów.
W Auckland 90% roku jest pogoda przypominająca późną wiosnę w Polsce.
Jeszcze nie wiem do końca, jak jest w Queenstown (stąd mamy dużo bliżej do
bieguna południowego) – ale mogę Wam powiedzieć, że od września chodzę w tych
samych ciuchach i jeszcze długo się to nie zmieni.
Prócz przyjemnego funkcjonowania, ta stabilność pogody ma jeszcze jeden plus:
łażenie po górach czy zwiedzanie parków narodowych można planować cały rok, bez
ograniczeń.
Polityka
To już nieco bardziej personalna kwestia, więc pamiętajcie, że moje poglądy
polityczne nie zawsze mogą być spójne z Waszymi.
Nowa Zelandia ma progresywny, opiekuńczy rząd, na czele ze znaną Wam może z
telewizji młodą panią premier, która przez lata była chwalona za podejście
Nowej Zelandii do epidemii.
Warto tu wspomnieć, że Nowa Zelandia ma najniższy na świecie wskaźnik
korupcji (pierwsze miejsce razem z Danią według badań z 2020 roku). Co to
oznacza? Przede wszystkim – w rządzie zasiadają profesjonaliści, którzy
mogą pochwalić się odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem.
Wysokie stanowiska nie są obsadzone kuzynem ciotki szwagra sąsiadki, tylko
kimś, kto się na swojej działce zna.
Myślę, że to wpływa na poziom zaufania do decyzji podejmowanych przez rząd. Skoro rząd mówi, że trzeba się szczepić (i wprowadza ostre regulacje wykluczające osoby nieszczepione z przestrzeni publicznych), to ludzie się szczepią. W tej chwili mamy 94% zaszczepionego społeczeństwa*. Gdy patrzę na Polskę, która utknęła koło 60% rok temu, to się cieszę.
Zawsze lubiłam dobrą organizację.
Podsumowanie
Rozrósł mi się ten wpis, więc na tym dzisiaj skończymy. Choć, jak przystało
na Polkę, kocham narzekać (i robię to codziennie, żeby nie było!) zalety Nowej
Zelandii to temat, o którym mogłabym opowiadać bez końca.
Co tu ukrywać, lubię ten kraj i cieszę się, że wylądowałam tutaj – choć większego zbiegu okoliczności nie wymyśliłabym nawet w książce.
Jeśli jeszcze nie widzieliście wpisu o wadach Nowej Zelandii,
zajrzyjcie koniecznie, zrównoważy Wam to tęczę i polewę lukrową z dzisiejszej
opowieści.
Do usłyszenia!
*Oficjalna strona rządowa podaje 94% eligible candidates, czyli na chwilę obecną osoby powyżej dwunastego roku życia i nie posiadające zwolnienia ze szczepienia wydanego przez lekarza.
Dzięki wielkie za ten wpis Miko. Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Pozdrawiam serdecznie, chyba Nowo - Zelandczycy mają tez trochę z Brytyjczyków ;-) .
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że żyłam kiedyś z tymi rybami i górami, tyle że w Alpach. Podejście do pracy Szwajcarzy też mieli bardziej humanitarne niż w Polsce. Tak, można być w takim systemie szczęśliwym, co człowiek ma czas na przebywanie w przyrodzie i spotkania ze znajomymi.
OdpowiedzUsuńI tak sobie czytam, czytam dalej to wszystko i myślę sobie, że bajecznie trafiłaś. Nawet na pogodę nie da się narzekać.
Nowa Zelandia może być takim współczesnym rajem nawet.