Słońce, morze, pijani goście i krewetki
na obiad. Praca w czterogwiazdkowym hotelu to świat zupełnie inny od tego,
który znamy z Polski.
Opowiadam o tym, jak wygląda praca
animatorki, jak zostać animatorką w Hiszpanii i ile zarabia animatorka w
hotelu. Praca animatorki jest trudna, ale ciekawa i rozwijająca, i przed
spędzeniem lata w animacji warto dowiedzieć się, co robi animatorka.
Jak wygląda praca animatorki?
Pracę zaczynamy o dziesiątej.
Rozstawiamy sprzęt i przygotowujemy się na dobry początek dnia. Po piosence
„Good morning” tańczymy wokół basenu nasz stały układ. Potem szef zapowiada
szereg aktywności na pierwszą połowę dnia (idealne miejsce na naukę mówienia
przez mikrofon w pięciu językach).
Jedno z nas zaczyna chodzić od leżaka
do leżaka i pytać, czy nie mają ochoty na stretching czy inny pilates, drugie w
tym czasie przygotowuje owoce do rozdania gościom.
Po stretchingu przychodzi pora na
rzutki albo pingponga, a w południe wszyscy bierzemy udział w sesji
aqua-aerobiku. Po tym, jak dostaliśmy kilka skarg na zbyt ciężkie ćwiczenia,
ograniczamy zajęcia do kilku tańców i ćwiczeń relaksacyjnych. Jeśli nie uda nam
się znaleźć wystarczającej ilości chętnych na daną aktywność (co zdarza się na
Ibizie często, bo goście preferują nocne życie i zdychanie na leżaku z kacem w
ciągu dnia), chodzimy wokół basenu i zagadujemy gości. Pogaduszki ciągną się
godzinami. Tu wyleczycie się z nieśmiałości na zawsze.
Później idziemy na lunch, a w tym
czasie popołudniowa zmiana przychodzi, by poszukiwać wśród gości chętnych na
bingo, waterpolo i siatkówkę plażową. Jedyna osoba, która wraca zaraz po
jedzeniu, to ta, która zajmuje się dziećmi w miniclubie.
Wieczorem poranna zmiana przez pół
godziny stoi w drzwiach restauracji, by życzyć gościom smacznego. Następnie
wszyscy spotykamy się na próby do wieczornego show, gdzie na scenie będziemy
udawać komików. Później nasze role znów się rozdzielają – dwójka z nas tańczy
minidisco z dziećmi, ktoś ląduje w budce DJ-a na cały wieczór, jeszcze inni
przygotowują show lub robią pijar – zagadują gości i informują ich, że wkrótce
rozpocznie się show.
Praca trwa osiem godzin dziennie, ale
jest wyczerpująca fizycznie i psychicznie. W ciągu dnia zwykle się tego nie
czuje, bo jest się zbyt zajętym zabawą, grami, tańczeniem,
gadaniemgadaniemgadaniem, a wieczorami padamy jak muchy.
Prawa pracownika
w Hiszpanii
Przed przyjazdem do Hiszpanii dużo mi
opowiadano o tym, jak łamie się tutaj prawa pracownika. Mówiono mi, że
nieważne, ile godzin mam w kontrakcie, będę pracować od rana do nocy sześć dni
w tygodniu. Słyszałam nawet o sytuacjach, w których pracownicy zaraz po
odebraniu ostatniej wypłaty szli do prawnika pisać pismo o zapłatę za
nadgodziny.
U mnie w hotelu tak nie jest –
pracujemy niecałe czterdzieści godzin tygodniowo (fakt faktem, że rozbite na
cały dzień) i mamy dwa dni w tygodniu wolnego. Wystarczająco, by zobaczyć wyspę
i odetchnąć od animacji (i od swojego zespołu, z którym żyje się od rana do
nocy).
Warto jeszcze zaznaczyć, że animator
znajduje się w zupełnie innej pozycji niż kelner czy sprzątaczka. My jesteśmy
tymi "wybranymi", goście obserwują nas cały dzień i traktują nas jak kolegów.
Mundurek pracowniczy daje nam zaufanie, na które normalnie pracuje się
tygodniami. Jesteśmy swego rodzaju gwiazdeczkami hotelu, a więc uśmiech nie
może schodzić nam z twarzy.
To bardzo ważne, bo rozmawiając z
goścmi "zarażamy" ich swoim humorem - musimy mieć więc dużo
entuzjazmu i żartów pod ręką. Nie bójcie się – to wszystko jest do nauczenia, a
szefostwo rozumie, że każda nowa umiejętność wymaga czasu i cierpliwości.
Jak zostać animatorką? Ile zarabia
animatorka?
W moim hotelu animatorzy przybyli z
dwóch źródeł:
– z agencji, która zebrała ludzi na
castingach w Polsce – praca na sześć miesięcy. U nas są ludzie z Acttiv, inna
agencja, którą mi polecano, to Pink Wave. Osoby zatrudniane przez agencje
dostają pełną wypłatę (500-1000 euro miesięcznie), ubezpieczenie i dni urlopowe
– przez stronę ogłaszającą staże studenckie, spain-internship.com
– praca na trzy miesiące. Tu ubezpieczenie pokrywamy sami, a zarobek to
bardziej „kieszonkowe” (200-400 euro miesięcznie)
W przypadku drugiej opcji, można
powiększyć wypłatę o stypendium z programu Erasmus+. By móc z tej opcji
skorzystać, trzeba być studentem/świeżym absolwentem i w poprzedzającym okresie (wiosną)
zaaplikować o stypendium. W moim hotelu stawki są z górnych widełek – ja sama
otrzymuję niecały tysiąc euro miesięcznie (dokładnie: 950 euro).
Korzyści pracy animatorki
Poza tym na benefity składają się:
– zakwaterowanie (w ciasnych, wilgotnych
klitkach po kilka osób w pokoju – jeden z gorszych pokoi, w jakich kiedykolwiek
mieszkałam)
– wyżywienie (jemy w restauracji z gośćmi –
otwarty bufet, sushi, meksykańskie żarcie, do wyboru do koloru – 10/10)
– dostęp do kursu hiszpańskiego na platformie
Erasmus+
– workers’ pass – darmowy wstęp do okolicznych
klubów (a jest gdzie wchodzić, bo nasz hotel znajduje się w sąsiedztwie
najlepszych klubów świata, a ceny wejściówek zaczynają się od 50 euro i idą w
górę. Jest to bardzo logiczne, bo wieczorami często zabieramy ze sobą gości, a
w ciągu dnia goście często pytają nas, dokąd iść. Nic nie brzmi tak
przekonująco jak relacja z pierwszej ręki).
– zniżki na wynajem samochodu/rejs statkiem na
pobliską Fermenterę
Praca na Ibizie
Ibiza jeszcze kilkadziesiąt lat temu
była najbardziej hippisowskim zakątkiem Europy, do którego zjeżdżali się wolni
ludzie szukający swojego miejsca w dziczy. Mamy tu wysepki, klify, epicko czerwone zachody słońca, dziesiątki plaż (publicznych i tajemnych),
urokliwe miasteczka schowane między gęsto zarośniętymi wzgórzami…
To awers. A teraz rewers:
Obecnie Ibiza jest miejscem dla
bogatych turystów, gdzie wszystko jest dziesięć razy droższe niż gdziekolwiek
indziej. Narkotyki płyną tu szerokim strumieniem z niedalekiej Afryki. Kluby
pełne są ludzi w stanach ekstremalnych – tu nie idzie się tańczyć po jednym
piwie, a po dziesięciu i kilku pigułkach.
Rzecz jasna każdy z nas ma swój rozum
i korzystając z niego można wybrać, w jaki sposób spędzimy lato. Jedno jest
pewne – na Ibizie mamy pełne spectrum możliwości.
Podsumowanie
Zarówno praca w animacji, jak i życie
na Ibizie są pełne wrażeń i emocji, o które trudno w domu. Dla mnie jest to
przede wszystkim prawdziwa szkoła życia: zarówno umiejętności „miękkich” –
prowadzenia niezobowiązujących pogaduszek w kolejce po kawę, czarowania ludzi
rozmową, czy też organizowania ludzi w grupy i zarządzania nimi.
Z drugiej strony, uczę się też dużo o
niezależności i decydowaniu za siebie: czy mam podążać za grupą i iść tam,
gdzie oni, czy też zamknąć się w pokoju i uczyć się hiszpańskiego do trzeciej
nad ranem? (Po pierwszych kilku rozczarowujących wizytach w klubach odpuściłam
wychodzenie na miasto kompletnie – jak się okazało, jestem typem od baru,
rocka, jednego piwa i bilarda).
Ibiza okazała się bardzo kształcącym miejscem,
choć jak to zwykle bywa, nauka tego, co najważniejsze nigdy nie przychodzi
lekko.
Jeśli dalej jesteś zainteresowana
pracą animatorki, sprawdź, czy masz 4 umiejętności wymagane w animacji,
podsumowanie pracy w animacji na koniec sezonu, a jeśli wciąż masz jakieś pytania
albo po prostu chcesz pogadać – odezwij się do mnie na fejsie. Pomogę :)
[by przenieść się na fanpejdż, kliknij w poniższy obrazek]
bardzo ciekawy wpis, nie znałam pracy animatora od tej drugiej strony, na pewno jest ciężko choć poznaje się masę ludzi z różnych stron świata, turystów
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis się spodobał! Wiadomo, są plusy dodatnie i plusy ujemne :) Dzięki za wizytę!
UsuńNiby zarobki nie są duże, ale jednak i wyżywienie i zakwaterowanie w cenie, więc się ładnie kalkuluje ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń