Hej!
Po dramatycznie długiej przerwie wracam na chwilę albo dwie. Postaram się jednak trzymać rękę na pulsie. Dzisiejszy post będzie bardziej pamiętnikowy, bo jestem jeszcze trochę przywalona nauką, dostaniecie zatem luźny zbiór myśli z ostatniego tygodnia. Jeśli chcesz się dowiedzieć, gdzie się ostatnio włamałam, i jakie jest najważniejsze słowo za granicą, zapraszam!
Będziesz codziennie imprezować, mówili. No, w sumie to nawet mieli rację... Do pewnego stopnia. W Portugalii imprezuje się inaczej niż w Polsce, dłużej i bardziej intensywnie (obowiązkowe dni "wychodne" to w Coimbrze wtorki i czwartki - w weekendy studenci jeżdżą do domu). Z domu można wyjść po dwunastej, wcześniej tylko wiatr huczy na ulicach. Skoro wychodzi się późno, to kończy się też późno.
O czym nie mówili? A o tym, że po powrocie z klubu o czwartej nad ranem, studenci grzecznie idą na poranne zajęcia, a potem siedzą w bibliotece do wieczora. I ja naprawdę nie wiem, jak oni to robią. Mam zajęcia w środy o dziewiątej rano i jeśli już udało mi się na nie doturlać, spędzałam dwie godziny kompletnie nieświadoma tego, co się do mnie fala. (Nieszczęśliwie jest to kurs portugalskiego.) Natomiast nauki mamy wszyscy piekielnie dużo. Zaliczanie egzaminów w języku, który się słabo zna nie należy do przyjemności.
Notatka na boku: dobrze jest znać jakikolwiek język łaciński. Przydaje się nie tylko na studiach, ale i do podsłuchiwania znajomych.
Notatka numer dwa: jeśli twoi znajomi Włosi nagle przeskakują z angielskiego na włoski, wiedz, że coś się dzieje.
Nieświadomie włamałam się wczoraj na taras widokowy. Mamy w domu mały klub sportowy, trzy osoby biegają regularnie (w tym ja!), dwie chodzą na siłownię, a jedna na basen. Zaczęłam biegać w lutym, gdy odkryłam, jak wielką szkodę wyrządziły mi tramwaje w Niemczech. (A tu lato od dawna i wszystkie Portugalki śmigają w bluzkach z odkrytym pępkiem). W walce o dobrą figurę pomagają mi Brazylijczyk i Francuska. Wytyczenie dobrej trasy do biegania nie jest łatwym zadaniem w Coimbrze, która rozciąga się na wzgórzach, kiedy więc widzimy prostą drogę, zwykle ją sprawdzamy. Wczoraj wdrapaliśmy się po schodach na taras widokowy. Boże, ten widok! Niestety, później przyszedł miły pan ochroniarz i wyrzucił nas ze słowami - no fotos aqui.
Moja uwaga - najważniejsze słowo w języku obcym po tak i nie to - tutaj (aqui). Nie zliczę, ile razy mi się przydało. Nie wiem zupełnie, czemu rozmówki nie zwracają na to większej uwagi. Bardzo się przydaje, gdy człowiek wejdzie na taras, który okazuje się być... garażem? (Nadal nie jestem pewna.)
Do zobaczenia!
Czyli ogólnie życie ciekawe. Tylko pisz częściej. Chętnie poczytam!
OdpowiedzUsuńJejku, jak miło coś takiego usłyszeć. Postaram się!
UsuńTakie życie musi być naprawdę interesujące! Fajnie byłoby czytać Cie częściej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pracuję nad tym :D Dzięki!
UsuńTo wszystko brzmi naprawdę super <3
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Biegać nie lubię, ale w takiej okolicy mogłabym :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńUwielbiam biegać :-)Super fotki:-)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSo cool post. Portugal have amazing places to visit. You need to visit Lamego dear :D
OdpowiedzUsuńNew GFC follower. Hope you can follow me back :D
NEW TIPS POST | It’s Waterproof MAKEUP baby :D
Instagram ∫ Facebook Official Page ∫ Miguel Gouveia / Blog Pieces Of Me :D
Lamego is on my wishlist :) Thanks!
UsuńZazdroszczę wyjazdu :D :D Musisz mieć tam piękne widoki :D
OdpowiedzUsuńCałkiem niezłe, prawda :D
UsuńNo takie trochę to niemiłe skoro każdy rozmawia sobie po angielsku, a nagle przechodzą na swój język .. brak kultury co najmniej. No ale co zrobić..
OdpowiedzUsuńOgólnie fajnie, że masz zajęcia na które uczęszczasz :) a móc z kimś biegać w obcym środowisku to super sprawa! A co do imprezowania .. ja bym chyba odpuściła :D
Prawda, że to niegrzeczne, i sama gdy przebywam w towarzystwie mieszanym unikam polskiego - choć kusi, by czasem jakiś złośliwy komentarz dodać ;)
UsuńImprezowanie to jednak ważny czynnik społeczny. Tak się poznaje nowych ludzi i utrzymuje przyjaźnie, a nie oszukujmy się, w nowym kraju zdobycie przyjaciół jest priorytetem. Także trzeba się przemęczyć, a potem już idzie się przyzwyczaić. Ludzie z uporządkowanym, idealnym i niezmiennym trybem życia raczej i tak nie wybiorą się na Erasmusa, bo nie lubią się przestawiać na nowe.
Portugalia! Super! Ogromnie mi się tam podoba. Dlatego też już niebawem będę piła porto w Porto :) Imprezy do późna, a następnie powroty nad ranem, a później zajęcia... Troszkę czasu temu to już było, ale fajnie powspominać. Baw się i korzystaj, później właśnie takie momenty będziesz wspominać, gdy wiele się działo, niekiedy kosztem nieprzespanej nocy :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Porto ci się podobało :)
UsuńO tak, dużo się dzieje! A świadomość tego, że to trwa tylko kilka miesięcy jeszcze bardziej motywuje, by nie siedzieć w pokoju :)
Byłam na Erasmusie i to był naprawdę świetny czas :) Imprezy były ale do pewnego czasu :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, wszystko trzeba balansować, nauki też jest sporo :)
UsuńPiekne zdjecia, piekne okolice!:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńpięknie tam macie!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dzięki, pozdrawiam :)
UsuńPrzewodniki i słowniki czasami są trochę odrealnione i nie pokazują wcale tego, co jest najbardziej użyteczne.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka była na Erasmusie w Brnie. Też wszyscy mówili "imprezy, zabawy", a okazało się zupełnie inaczej. To chyba zależy od kierunku studiów.
Zależy na pewno, nie tylko od kierunku, ale też od miasta. Mój semestr spędzony w Niemczech w niczym nie przypominał tego, na co trafiłam w Portugalii.
UsuńTam jest cudownie! :D
OdpowiedzUsuńNo :D
UsuńNie ma jak nocne życie, kiedyś to uwielbiana i z rana szło się do pracy a teraz to nie wiem czy bym dala rade, starość nie radość 😁
OdpowiedzUsuńFajnie,że wróciłaś,chociaż rozumiem brak czasu.Sama jestem w Niemczech na projekcie i trudno znaleźć chociaż chwilę na inne sprawy.. Cudne zdjęcia ! ❤❤
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńja też nie wiem, jak oni to robią, że po imprezie rano wstają i idą na zajęcia :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń