Samodzielna nauka języka hiszpańskiego - książki i metody




O początkach samodzielnej nauki języka hiszpańskiego pisałam już TUTAJ, dziś natomiast postanowiłam wrócić do tematu z kilkumiesięcznym doświadczeniem. Mój plan nauki hiszpańskiego ulegał regularnym zmianom, natomiast jestem pewna, że mój poziom języka jest znacznie wyższy niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Ile czasu na naukę?
Chciałabym wyjaśnić, jak wyglądał mój plan nauki hiszpańskiego, byłoby to jednak niemożliwe. Dałam sobie w tym temacie absolutną wolność. Uczyłam się fazami: przez kilka tygodni przerabiałam skrupulatnie jakąś książkę, gramatykę czy słownictwo, po czym przechodziłam w fazę luzu: codziennie robiłam, co tylko dusza zapragnie. Przerabiałam tematy, które akurat mnie interesowały, pisałam rozprawki (ach, jakie szczęście mieszkać z ludźmi, którzy te wypracowania sprawdzali od ręki!), słuchałam reggaeton i zapisywałam sobie słowa piosenek, oglądałam seriale z hiszpańskimi napisami (lub hiszpańskie z angielskimi). Lub też nie robiłam nic, bo przez całe lato pracowałam jak mrówka, powoli podsmażana na słońcu. Stałym punktem programu były jedynie powtórki słownictwa w programie Anki.
A odpowiadając na pytanie: z reguły uczyłam się około godziny dziennie.

Podręcznik znaleziony w Saragossie
No, dobra, nie w Saragossie, a w hostelu na Kanarach, w którym pracowałam – zostawił go tam jakiś gość. Podręcznik nazywa się Gramatica de uso del Espanol (aut. Luis Aragones, Ramon Palencia) i jest prawdopodobnie najfajniejszą książką do gramatyki hiszpańskiej, jaką miałam w rękach. Tym, którzy mają za sobą samodzielną naukę angielskiego, skojarzy się z pewnością z nieśmiertelnymi podręcznikami Murphy’ego. Jeden temat gramatyczny odpowiada dwóm stronom: lewa poświęcona jest na teorię, prawa na praktykę. Prosto i przejrzyście. Podchodziłam do niej bez przekonania i planowałam opuścić pierwsze, łatwiejsze tematy, książka jednak wciągnęła mnie i skusiła nowym słownictwem, które pojawiało się na każdej stronie. Absolutnie polecam każdemu, nie tylko początkującym!
Drugą książką, którą przerabiałam tego lata, lecz szybko porzuciłam, było Repetytorium leksykalno-tematyczne (A2-B2) wydawnictwa EDGARD. Podręcznik wydany jest niedbale i po łebkach, a słownictwo nieprzydatne i zbyt specyficzne jak na powyższe poziomy. Trafiło się także kilka błędnych słów, które szczęśliwie moi współlokatorzy szybko korygowali. Ćwiczenia były w porządku, a jednak przerabiając kolejne strony czułam, że nie robię żadnych postępów. Nie polecam.
Jeśli chodzi o słuchanie i rozumienie, obejrzałam w całości serial Elite i pierwszy sezon Las Chicas del Cable. Nie jest tego dużo, wciąż jednak mam problem ze znajdywaniem programów dostępnych w języku hiszpańskim opatrzonych w hiszpańskie napisy.

Blokada językowa
Blokada jest z pewnością jednym z największych problemów, z którymi musi zmierzyć się początkujący adept języka. Strach przed ośmieszeniem się i brak wystarczającego słownictwa sprawiają, że mówić w obcym języku jest trudno.
Jak się okazało, wystarczy mieszkać w Hiszpanii, by nie mieć z tym żadnego problemu. Od samego początku, idąc małymi kroczkami (Que tal?, które rzucali pracownicy hotelu), powoli przyzwyczajałam się do tego, jak brzmi mój głos w nowym języku, a przywoływanie brakujących słów zajmowało mi coraz mniej czasu. Nie bez znaczenia jest też fakt, że przez dwa tygodnie dzieliłam pokój z dziewczyną, która nie mówiła po angielsku – chcąc nie chcąc opanowałam small talk w hiszpańskim, jak i poprawiłam swoje rozumienie.
Co mogę poradzić ludziom, którzy takiego szczęścia nie mają? Szukanie! Całe szczęście, że w dobie internetu znalezienie czegokolwiek, choćby i Hiszpanki do pogaduszek, nie jest już nieosiągalne. Do wyboru mamy grupy na fejsie, language exchanges i aplikacje (osobiście bardzo przypadła mi do gustu TANDEM, nie jest tam trudno znaleźć mnóstwo chętnych do rozmowy). Z pewnością praktyka jest szalenie ważna.

Panie, a efekty?
Nie mierzyłam swojego poziomu języka żadnym testem, jestem znów na kilkutygodniowej przerwie od hiszpańskiego. Z pewnością jestem w stanie dogadać się w codziennych sytuacjach, zrozumieć posklejane, błyskawicznie wypluwane wypowiedzi Hiszpanów i odpowiedzieć – kalekim językiem, ale tak, żeby mnie zrozumiano. Póki co jestem na etapie poszukiwania nowego planu nauki języka – do końca roku będę się stale przemieszczać, a w codziennej podróży ciężko o jakąkolwiek rutynę, której nauka języka obcego wymaga.

5 komentarzy:

  1. ja staram się uczyć, ale na spokojnie. Uczę się dla przyjemności, a nie dlatego, żeby w trzy miesiące umieć biegle. Mam wiele czasu więc uczę się tak, jak chcę ;) aktualnie mam: hiszpański nie gryzie oraz fiszki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co ja się orientuję to jest bardzo dużo różnych metod oraz sposobów do nauki języków obcych. Ja osobiście języka hiszpańskiego najlepszej uczę się z audio kursów od https://www.jezykiobce.pl/s/107/audio-kursy-do-hiszpanskiego gdyż nauka ze słuchu trafia do mnie najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wojciechu, proszę lepiej przemyśleć reklamowanie wydawnictwa, bo komentarz był bliski usunięcia jako nic nie wnoszący spam.
      EDGARD ma kiepską opinię wśród językoznawców i nauczycieli - trafienie u nich na dobrą książkę to loteria, a zostawianie spam-komciów na blogach tego faktu nie zmieni.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

zBLOGowani.pl